Z okolic Zawady pochodzi podanie, które można usłyszeć po dziś dzień. Dawno temu żył tutaj Mikołaj Ligęza- kasztelan wiślicki, starosta biecki oraz sekretarz królewski. Był on bardzo bogaty. Przed swoją śmiercią wystawił dla siebie nagrobek w kościele farnym w Bieczu, na chwałę Bogu i na pamiątkę swym potomkom. Zasłynął jako wybitny dowódca armii, strateg, dyplomata, administrator. Był to pan tak zamożny, że utrzymywał własnych żołnierzy na dworze, których wystawiał w każdej potrzebie walki. Często przebywał głównie w Bieczu, rzadziej w Gorlicach czy Zawadzie.
Nadszedł jednak czas, że Mikołaj Ligęza postanowił w Zawadzie wybudować zamek. Wystawił go ogromnym nakładem pracy, wysiłku i pieniędzy. Ale pewnego dnia do kasztelana zawitał diabeł. Zaciekawiło go, dlaczego kasztelan wiślicki wystawił sobie nagrobek w Bieczu, a nie w Zawadzie. Pan Ligęza nie przestraszył się wizyty diabła- przegonił go święconą wodą. Taka sytuacja powtórzyła się również i następnego dnia. Wówczas rozzłoszczony kasztelan tak chlusnął wodą święconą w diabła, że ten nie zdołał trafić do dziurki od klucza.
Diabeł nie dawał za wygraną. Ciągle szukał nowych sposobów, by wypędzić i zniszczyć kasztelana. Pewnego dnia mściwy diabeł w czasie burzy chciał spalić jego dom, co mu się nie udało. Dom ten był już poświęcony, więc diabeł ustawił przed zamkiem dwie duże mogiły. Gdy burza ustąpiła, w zamku pana Ligęzy nadal było ciemno, ponieważ okna przysłaniały owe mogiły. Rozzłoszczony kasztelan sprowadzał wielu biegłych ludzi, wróżbitów, by mogiły te zlikwidować, ale na próżno.Aż w końcu pewnego dnia gospodarz zmarł, a wraz z jego śmiercią zniknęły i mogiły, zwane kopcami diabła.
Województwo: podkarpackie
Gmina :Dębica