Na święta Bożego Narodzenia w r. 1899 wyjechałem w sam dzień wigilijny do Przecławia. Pociąg przychodził około 5-tej godziny po południu do stacji Dąbie, a stąd trzeba było jechać końmi […].

Przyjechałem ostatnim pociągiem, jakie wówczas codziennie przejeżdżały linią Dębica-Rozwadów, więc po odejściu pociągu pogaszono światła na dworcu, a służba rozeszła się do domów. Wieczór był cichy i spokojny, mrozik niewielki, gwiazdy liczne mrugały przyjaźnie na niebie, a księżyc bladym światłem oświecał pola i chaty. Wyszedłem na drogę przed dworzec kolejowy, nadsłuchując, czy wózek zamówiony nie nadjeżdża. Ale słychać było tylko pociąg odchodzący w stronę Mielca, coraz ciszej, coraz dalej, aż gdzieś tam za lasami i ten turkot zamilkł. Wieś ciągnąca się sznurkiem, chata obok chaty, wzdłuż gościńca nie dawała także znaku życia, bo właśnie wtedy wszyscy siedzieli przy wieczerzy wigilijnej, przy pośniku. Zdawało mi się, że tylko ja jeden czuwam tutaj, wśród ogólnej martwoty. Nagle doleciały mnie z końca wsi słowa rozmowy:

 — Zetnę! — mówi głos poważniejszy.

— Nie ścinaj — prosi głos niewieści, czy chłopięcy.

— Będziesz rodziło ? — pyta głos pierwszy.

— Będę — odpowiada drugi.

Nastąpiła przerwa, aby znowu za chwilę, w sadzie obok drugiej chaty odezwały się głosy:

— Zetnę!

 — Nie ścinaj.

— Będziesz rodziło?

— Będę.

Rozmowy te przebiegły wioskę całą od chaty do chaty, a właściwie od sadu do sadu, aż przy ostatnim zamilkły i cisza zaległa znowu okolicę całą.

Obrządek praktykowany i w innych stronach Polski, utrzymywany wiarą, że drzewo owocowe, zagrożone ścięciem, poprawi się w roku następnym i obdarzy właściciela obfitym urodzajem. Gospodarz, wierząc przyrzeczeniom drzewa, które w jego imieniu wypowiada żona, córka lub chłopak wieśniaka, opuszcza siekierę, a druga osoba opasuje pień drzewa powrósłem ze słomy, ukręconym ze snopa, jaki stał w kącie izby w czasie wilji. Ten znak umowy, zawartej z drzewem, pozostaje na pniu rok cały, aż sam zleci, albo zostanie zastąpiony nowym na rok drugi.

Nie zapomnę nigdy silnego wrażenia, jakie wywarła na mnie ta ceremonia w ciszy zimowego wieczoru, w czasie przesilenia dnia z nocą, — ceremonia przenosząca myśl w odległe wieki przedchrześcijańskiego życia naszych praojców, — ceremonia, która tak nieskazitelnie, bez zmiany dotrwała do dnia dzisiejszego…”

Seweryn Udziela, „Z Przecławia”

Zwyczaj ten przetrwał do dziś. W wieczór wigilijny z niektórych sadów Tuszymy i innych miejscowości gminy Przecław można usłyszeć nawoływania i rozmowy, które mają „przemówić do rozsądku” niektórym drzewom.

Województwo: podkarpackie

Gmina: Przecław

Seweryn Udziela, „Z Przecławia”.
Seweryn Udziela, „Z Przecławia”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj