Cukiernia Roman Pomianowski i Syn
1920 rok
ul. Krasińskiego 36
Roman Pomianowski, założyciel cukierni uczył się cukierniczego fachu w zakładzie stryja Bolesława w Radomiu. Stryj prowadził tam luksusową kawiarnię, w której gościom zasiadającym w głównej części lokalu towarzyszyła grana na żywo muzyka. Jeżeli ktoś wolał wypić kawę w ciszy, czytając przy tym gazetę, mógł udać się do czytelni, a gdy chciał zagrać w bilarda, mógł i to zrobić w specjalnie przygotowanym pokoju. W 1920 roku Roman Pomianowski wyposażony w przepisy na ciasta wykonywane w Radomiu oraz pomysł na biznes otworzył swój własny zakład w Warszawie, w kamienicy na skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Piusa XI (dziś Pięknej). Miejsce to również było eleganckie, a wykwintne produkty zwabiały do cukierni licznych klientów. Wspaniałą passę lokalu przerwała druga wojna światowa.
Po wojnie kamienica została rozebrana pod budowę MDM-u, więc pan Roman postanowił odtworzyć kawiarnię tuż przy swoim domu na Krakowskim Przedmieściu 8. Niestety, budynek został znacjonalizowany i nie mógł już nim rozporządzać. Ale choć nie udało mu się zrealizować całego zamierzenia, to udzielono mu zgodę na otwarcie pracowni cukierniczej i tuż przy niej sklepu. Sklep już od samego początku miał swoich zagorzałych i wiernych klientów. Przed świętami czy w dni popularnych imienin długie kolejki ustawiały się pawilonem, bo gdzie jak gdzie, ale tu ciastka, ciasta i torty były po prostu pyszne. W 2006 roku firma przeprowadziła się kolejny raz, teraz do skromnego pawilonu na Żoliborzu. Miejsce nie rzuca się w oczy, ale skrywa w sobie pracownię cukierniczą i malutki sklepik połączony z cukierenką. Kto chce spróbować prawdziwych przedwojennych, warszawskich smaków, ten powinien udać się do Pomianowskiego. Tu, prócz nowości, bo i w tej branży trzeba iść na przód, są produkowane wg stuletnich receptur rewelacyjne pączki, kruche ciastka, makowce, ciasta drożdżowe i rożki czekoladowe.Trzeba przyznać, że na całym Żoliborzu takiego miejsca z historią nie ma. Historią zawartą w słodyczach.