Czas powstania Gminnego Cudu Regionu
Najciekawszym zasowskim zabytkiem są ruiny dworu Łubieńskich i otaczający je park. Dwór powstał w XVIII w. Już wtedy założono tu park z licznymi egzotycznymi gatunkami drzew, alejkami i stawami wokół założenia. Właścicielami miejscowości i dworu byli Kuczkowscy. Przebudowany w 1910 roku wg projektu Tadeusza Stryjeńskiego dla nowych właścicieli Łubieńskich.
Opis cech fizycznych Gminnego Cudu Regionu
Kiedyś przestronny, murowany, liczący około 400 metrów kwadratowych budynek, był budynkiem dwukondygnacyjnym, podpiwniczonym, wzniesionym na planie prostokąta. Dziś budynek w ruinie. Na pozostałych jeszcze ścianach, dostrzec można wiele warstw polichromii, najstarsze z XVIII w.
Dwór otacza park dworski uzupełniony i prowadzony przez rodzinę Łubieńskich w stylu angielskim o zatartej kompozycji z dwoma stawami (kiedyś pięć). Na obszarze parku występuje 82 gatunki drzew, krzewów, pnączy w tym: 75 gatunków liściastych i 7 gatunków iglastych. Drzewa iglaste występują sporadycznie np. choina kanadyjska, żywotnik zachodni, jodła pospolita, modrzewie. Na terenie parku rośnie 159 drzew o obwodzie pnia powyżej 200 cm.
Opis kontekstów historycznych Gminnego Cudu Regionu
Jako zubożała rodzina arystokratyczna, Łubieńscy herbu Pomian przybyli do Zassowa (nazwa miejscowości została zmieniona dopiero w XX w.) z Wielkopolski w 1872 roku. Zakupili 2,5 tys. hektarów ziemi, a swoją siedzibą uczynili zasowski dwór. Niedługo po tym hrabia Witold Łubieński założył szkółkę drzew owocowych, której tradycja jest kontynuowana do dziś. Ród brał udział w wydarzeniach ważnych nie tylko dla regionu, ale również Polski.
W pałacu-dworze zamieszkała rodzina hr. Witolda i Elżbiety (z d. Morawskiej) Łubieńskich, którzy pobrali się w 1869r. Hrabia Witold był najstarszym synem spośród dziewięciorga dzieci hrabiego Seweryna Łubieńskiego (1811-1855), właściciela dwóch dóbr Kolano i Rudzieniec (w obecnym pow. parczewskim). Matka hr. Witolda, hrabianka Amelia Jezierska herbu Nowina, przed zamążpójściem była właścicielką dóbr Jabłoń (także pow. parczewski). Ostatnie lata życia hrabina Amelia Łubieńska spędziła w Zasowie, a pamięć o jej dobroci i przychylności dla wszystkich jest zachowana do dnia dzisiejszego. Kolejnym właścicielem Zassowa pod koniec XIX wieku został hr. Tadeusz, jedyny syn z czworga dzieci Witolda (1841-1892) i Elżbiety (1849-1918) Łubieńskich. Żoną hr. Tadeusza została w roku 1896 Maria Popiel i z tego związku urodziło się pięciu synów i dwie córki. Historia każdego z członków tej rodziny jest niezwykle ciekawa.
Miejscowość, pałac, rodzinę i otoczenie opisywał, Konstanty Łubieński, syn Tadeusza, w swojej książce Kartki z wojny:
Zassów, ten kiedyś duży majątek o obszarze 5 000 morgów, za życia mego ojca na skutek spłat rodzinnych, szerokiej jego działalności społecznej i zniszczeń po pierwszej wojnie światowej, zmalał do 180 ha. A więc była to resztka. Na tym niewielkim obszarze mój ojciec, a potem brat Alfred rozwinęli największe w Małopolsce szkółki drzew owocowych i ozdobnych oraz hodowlę róż. Bezpośrednio przed drugą wojną światową stan majątku, choć jeszcze zadłużonego, był kwitnący – co stało się w dużej mierze zasługą Alfreda.
Zassów przy tym był majątkiem o wyjątkowym uroku. Taka była powszechna opinia. Położony na wzgórku, ostatnim wzgórku podkarpackim w kierunku Wisły, posiadał bardzo rozległy (ponad 20 ha) piękny park. Obok starych buków, jesionów, lip, wierzb płaczących oraz wielu innych drzew i krzewów, rosły w nim egzotyczne okazy, jak strzeliste orzechy amerykańskie i kasztany jadalne, które o dziwo, wytrzymywały najcięższe mrozy. Drzewa rosły w grupach i pojedynczo, a między nimi rozpościerały się jak dywany, jędrne zielone trawniki. Park przecinały aleje grabowe, leszczynowe i tujowe, lecz najwspanialsza była aleja lipowa, ciągnąca się od bramy wjazdowej, strzeżonej przez dwie barokowe kolumny i skromny domek zwany stróżówką – aż prawie do samego domu.
Dom położony środku parku był duży, może dlatego zwano go pałacem. Jednak właściwie stylu pałacowego nie miał. Z zewnątrz linie architektoniczne były regularne, lecz całość przedstawiała się trochę dziwacznie. Wynikało to z dobudowy piętra przez krakowskiego architekta Stryjeńskiego, przyjaciela mego dziadka Konstantego Popiela, gdzieś w pierwszych latach XX wieku. Piętro to nasadzono na budynek bardzo stary, gdyż sięgający ponoć XVI wieku. Na szczęście nie naruszono jego wnętrza, które zachowało kilka pięknie sklepionych pokoi oraz wielki salon z belkowanym stropem. Już po wojnie, kiedy na skutek braku konserwacji zawalił się dach i część murów, ujawniły się freski jeszcze siedemnastowieczne, jak stwierdzili historycy sztuki, między innymi moja siostra dr Maria Starzewska.
Z lewej strony domu ciągnęła się prosta oficyna, niestety zeszpecona dwoma przybudówkami. Wokół domu, a także w domu było mnóstwo kwiatów. Z zewnątrz dominowały polianty, begonie i szałwie. Wewnątrz – róże i gladiole. Park przechodził w szkółki drzew i krzewów ozdobnych, w sady oraz pola róż. Szkółki drzewek owocowych były położone dalej od domu. Całość przedstawiała się przepięknie.”
Stan zachowania/stopień kultywowania Gminnego Cudu Regionu
W latach 1996 – 2000 została przeprowadzona gruntowna konserwacja parku w czasie, której zostały usunięte drzewa, rośliny zachwaszczające teren takie jak: dziki bez, robinie akacjowe, czeremchy, maliny, tarniny i inne. Właścicielem obiektu jest gmina Żyraków. Teren ruin jest ogrodzony i nie ma do nich bezpośredniego dostępu, zapewne ze względu na ich stan.