Czas powstania Gminnego Cudu Regionu

Publikacja wydana w 1997 r. przez Stowarzyszenie Miłośników Skołyszyna i Okolicy (SMSiO) w Skołyszynie.

Opis cech fizycznych Gminnego Cudu Regionu

Materiały do książki pt. „PIOTR WENC pisarz ludowy ze Święcan” zebrał Edward Wojtuń z Lisówka.
W książce zanotowane są zapiski, które autor notował w latach 1916-1930. Opisują one pogodę, warunki atmosferyczne, wydarzenia polityczne związane z I wojną światową, z wojną bolszewicką 1920 r., miejscami pobytu autora, rozkłady każdy pociągów wówczas kursujących, adresy przyjaciół czy wiersze napisane oczywiście przez Piotra Wenca. Są także legendy nawiązujące do wioski Święcany oraz do regiony.

Opis kontekstów historycznych Gminnego Cudu Regionu

Jak pisze autor, „Książka ma na celu przywrócić naszej pamięci rodaka, o którym prawie całkowicie zatarła się pamięć /…/.”
Oto kilka fragmentów tekstu z wspomnianej publikacji:
Piotr WENC urodził się w rodzinie chłopskiej, dnia 13.01.1886 r., jako syn Kazimierza i Marianny z Dąbrowskich.
Pradziadek Jakub Wenc w roku 1848 był wójtem Święcan. Ojciec Kazimierz (ur. 1839 r.) posiadał siedmioro rodzeństwa. W 1863 r. ożenił się z Agatą z domu Zając. Mieli razem pięcioro dzieci. Niestety, ta zmarła w 1875 r. W tym samym roku Kazimierz ożenił się powtórnie z Marianną z domu Dąbrowska. Z tego małżeństwa urodziło się dwanaścioro dzieci, m.in., Piotr, bohater wspomnianej książki.
Piotr uczęszczał do Szkoły Ludowej w Święcanach. Ważnym rozdziałem z jego życia był pobyt w wojsku. Był żołnierzem 57. Galicyjskiego Pułku Piechoty księcia Fryderyka Saksońsko-Kaszubsko-Saalfeldzkiego. Wspomniany Pułk należał do Okręgowego Korpusu Tarnów, z dyslokacją w Tarnowie, Bochni i Zenicy. We wspomnianym Pułku służyło 91% Polaków. W 1916 r. przebywał w wojsku, w okolicach Tyrolu, gdzie napisał modlitwę. W 1917 r. skierowany został na front we Lwowie i przekazany do I batalionu pod Szczurowicami. W wojsku obsługiwał telefony i radiostację. Rok później przebywał na froncie włoskim. 20.06.1918 r. pod Piawą został ranny. Leczony w szpitalach w Cegia oraz Baden. Podczas pobytu w szpitalu wykryto u niego chorobę serca, toteż skierowany został do jednostki wojskowej w Bochni.
02.02.1919 r. pracował w Drohobyczu, a od listopada 1920 r. otrzymał służbę w Urzędzie Pocztowym w Jaśle. Zaangażował się w działalność ruchu ludowego w rodzinnych Święcanach.
05.09.1921 r. zawarł związek małżeński z Anną Krupa, w Nowotańcu, koło Sanoka. Zamieszkali w Święcanach. Żona była cenioną akuszerką, on prowadził sklep spożywczy w przysiółku Nagórze.
W roku 1927 nawiązał współpracę z Tygodnikiem ilustrowanym „Rola”, którego organem był Polski Związek Rolników w Krakowie. Począwszy od tego okresu, do 1932 r. publikował w nim swoje myśli oraz ciekawe artykuły (26 myśli, 45 artykułów), rozsławiając swoje Święcany. Publikacje te świadczą o szerokich zainteresowaniach i znajomości problemów polskiej wsi i całego kraju. To dzięki Piotrowi Wencowi zachowało się do dziś wiele interesujących legend i baśni związanych z tym regionem. Jego przedwczesna śmierć w 46. roku życia (zmarł na zawał serca) przerwała ambitne plany tak ważnej dla Święcan postaci. Do dziś zachowała się nieliczna twórczość Piotra Wenca, ale jakże cenna i wartościowa.

Zebrany przez Edwarda Wojtunia materiał w publikacji „PIOTR WENC pisarz ludowy ze Święcan”, będący dorobkiem wspomnianego bohatera, obrazuje życie na wsi, problemy ludzi tu żyjących oraz problemy wielu Polaków ówcześnie żyjących.Legendy zapisane przez Piotra Wenca w wspomnianej publikacji /tekst oryginalny/


/…/ LEGENDA O SPRYTNYM CHŁOPIE
Chciał sobie wyprosić u pana Święcańskiego drzewa na chałupę. Przyniósł więc panu koguta dużego. Pan kazał go upiec, chłopa zaprosił do stołu i kazał podzielić między siebie, dwie córki i chłopa. Chłop dzielił: Głowę panu, jako głowie domu, jaśnie pani nogi – by tak zgrabne jakby na skrzydłach chodziły, a kadłub sobie. Panu się to spodobało i kartkę na drzew dał.

TARGOWISKO
Jest w Święcanach miejsce, które tak zowią. Tam słychać po burzy, po deszczach i grzmotach odgłos spod ziemi jakby brzęk pieniędzy a nawet czasem widać w nocy ogniki od przepalenia tych pieniędzy. Dawno tutaj było miasto a właściwie w tym miejscu była targowica. Gdy tatarzy na miasto napadli – wtedy mieszkańcy kosztowności i pieniądze złożyli do koryta dużego i tutaj zakopali, a pieniądze te, do dziś są ukryte.

LEGENDA O KACZEŃCU W ŚWIĘCANACH
Na Ryczaku na samej granicy Lisowa była karczma, stodoła i stajnie. Tam było raz wesele a ksiądz jechał z P. Bogiem. Nie zrobiło to na weselnikach wrażenia. Tańcowali dalej a muzykanci grali. Jeden tylko klarnecista przyklęknął na jedno kolano ale grał. Wtedy się wszystko i ludzie i karczma i stodoła i stajnie zapadły, tylko została noga klarnecisty. Na tym miejscu zaś powstały trzy doły. Do jednego z nich wpuszczono kaczkę – a ona wypłynęła na Święcance w miejscu, które się kaczeńcem zowie.
Według papierów pozostałych po Piotrze Wencu miejsce to nazywają dzisiaj piekłem. Karczma nosiła szyld „Propinacja pod czerwoną wroną”. Dzierżawił ją żyd Ślama. Ksiądz przeklął ją słowami: „Bodaj się już raz zapadła ta przeklęta karczma”. Pozostał żywy jeno klarnecista, który na kolano przyklęknął. Z przepaści słuchać było muzykę, krzyki, jęki, a przepaści tej zasypać nie można było. Raz z psoty pastuch wrzucił tam drugiemu czapkę – to ją wyrzuciło pełną złotych pieniędzy. Za drugim razem pełną końskich łajen. Fakt miał zajść za panowania Sasów w Polsce.

ZBÓJECKIE KOPCE
Przy drodze pod lasem są 2 kopce, 2 mogiły zbójów, którzy tutaj grasowali. Było ich dwunastu. Leżą w tych mogiłach do dzisiaj jeszcze widocznych. Razu jednego szedł chłop sprzedawszy krowę na jarmarku, do domu. Towarzyszył mu synek mały. Pieniądze niósł syn. Zbóje wypadłszy z lasu uderzeniem pałki zabili ojca. Syn uciekł i błąkał się po lesie w nocy. Aż zaszedł do małej chatki prosząc o nocleg. Był to dom mordercy jego ojca. Zbójczycha kazała mu się położyć za piecem obok śpiących dwóch synów. W nocy wraca zbój i opowiada o morderstwie. Wtedy baba mówi, że nocuje tutaj chłopak. Pewno to ten co uciekł. Chłopak słysząc to zesunął się bardziej za piec, a zbój zarzucił pętlę swemu synowi i udusił go a ciało spalił w piecu. Chłopak w nocy uciekł. Innym razem napadli na dwór Święcański. Pani spała w oficynie a pan we dworze. Wzięli panią i zmusili pukać do męża. Ten ją puścił – wtedy oni wpadli za nią i wszystkich pomordowali. Przyszło jednak zbójom na koniec, jechali z miasta kowale z koksem i żelazem. Przygotowali się na zbójów uzbrojeni w łomy żelazne i dębczaki. Gdy zbóje na nich napadali – ci ich pokonali i pobili a następnie w 2 mogiłach pochowali.
/…/

Stan zachowania/stopień kultywowania Gminnego Cudu Regionu

Na przykładzie jednego z mieszkańców Święcan, Piotra Wenca, któremu bardzo zależało na tym, aby historia tej miejscowości przetrwała dla kolejnych pokoleń, książka w ciekawy sposób obrazuje życie ludzi na galicyjskiej wsi.
Teksty są bezcennym materiałem niematerialnego dziedzictwa kulturowego regionu.

Dane identyfikacyjne

Województwo: Podkarpackie

Powiat: Jasielski

Gmina: Skołyszyn

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj