Są unikatowe. Dwa okrągłe, ceglane budynki stoją przy ul.
Prądzyńskiego 14a. To dawne obudowy na zbiorniki gazu
warszawskiej gazowni. A że nieco przypominają rzymskie budowle, nazwane zostały wolskim Koloseum.
Wyższy budynek został wybudowany w 1888 r. i pierwotnie miała dwie kondygnacje. W 1912 r. została podwyższony. Niższa rotunda powstała w 1900 r. i od początku miał trzy kondygnacje. W ich wnętrzu znajdował się ogromny metalowy zbiornik na gaz produkowany ze spalania węgla kamiennego. Każda z nich była w stanie pomieścić 23 tysiące metrów sześciennych gazu.
Gazownia na Woli powstała w 1888 roku, po dwóch latach budowy. Zapewniała paliwo do lamp gazowych, które oświetlały warszawskie ulice. Na początku II wojny światowej w 1939 jeden ze zbiorników został trafiony pociskiem. Nie doszło do wybuchu, ale sam gaz zapalił się, tworząc ogromny płomień uwieczniony na zdjęciach. Pod koniec września zniszczeniu uległ drugi, pusty już wtedy zbiornik. Wkrótce na teren gazowni wkroczyli Niemcy, przejmując kontrolę nad zakładem. Po powstaniu warszawskim część urządzeń gazowni zdemontowano i przeznaczono do wywiezienia w głąb III Rzeszy, pozostałe zdewastowano. Teren zaminowano, na szczęście nie doszło do detonacji.
Po wojnie gazownię zaczęto odbudowywać – już w czerwcu 1945 roku rozpoczęła ona ponownie produkcję gazu. Gazownia działała do 1978 roku, gdy w Warszawie rozpoczęto dystrybucję gazu ziemnego, rozprowadzanego za pomocą rurociągów. Od tej chwili rotundy stały puste i niszczały.
W 1991 obie rotundy trafiły w prywatne ręce. Najpierw przejęła ją fundacja „Wystawa Warszawa Walczy 1939-1945”. Organizacja planowała stworzenie w niej wystawy prezentującej losy stolicy Polski w czasach II wojny światowej. Potem pojawiła się koncepcja zlokalizowania w rotundach Muzeum Powstania Warszawskiego.
Po pięciu latach fundacja odsprzedała prawo do użytkowania gruntów przedsiębiorcy – Marcinowi Biernackiemu. Obecnie pieczę nad rotundami sprawuje Fundacja Rodziny Biernackich. Ma w nich
powstać placówka kultury. We wrześniu 2020 roku we wnętrzu większej rotundy można było podziwiać pierwszą wystawę – Danuty Karsten „Stałość w ulotności”.